To była ważna dekada. Nikt nie wie o tym lepiej niż ludzie, którzy 10 lat temu niepewnie, ale z pasją zaczynali tworzyć biznes, który przybrał wymiar globalny, dostarczając produkty i usługi do 145 krajów na świecie.
Pamiętacie, co robiliście 10 lat temu? Właśnie wtedy Bogdan Wenta zakrzywiał czasoprzestrzeń z naszą reprezentacją, Justyna Kowalczyk wygrywała wszędzie wszystko, w kinach rządził Slumdog i Kac Vegas, w radiu coraz częściej pojawiała się Lady Gaga, a w naszych kieszeniach królował Samsung Avila. Sentymentalnie, ale ten rok nie należał do łatwych. Senetic startował w czasach ogólnoświatowego kryzysu gospodarczego. Marcin Białożyt, prezes firmy – zainspirowany historiami z Doliny Krzemowej – podjął decyzję, aby rozwinąć biznes dostarczający sprzęt IT.
Pierwsze kroki

Remont – początki działalności Senetic przy ul. Kościuszki 227.
W tamtym czasie internet radził sobie w Polsce coraz lepiej. Sytuacja na rynku była zupełnie inna niż teraz – e-commerce dopiero raczkował, a sprzedawcy chyba jeszcze nie do końca zdawali sobie sprawę z potencjału nowego kanału. Nadal dominowało podejście, że podstawą sprzedaży sprzętu klasy enterprise jest bezpośredni kontakt z klientem. W krótkim czasie okazało się jednak, że niemalże każdy dzwoniący klient (na stronie nie od razu była opcja „kup teraz”) jest gotowy dokonać zakupu. Dzisiaj – zwłaszcza ze względu na konkurencję – ten proces jest dużo bardziej skomplikowany. Wcześniej stany magazynowe były znacznie skromniejsze, na miejscu były tylko najpopularniejsze produkty, ale potencjał był tak ogromny, że popyt przekraczał możliwości sprzedaży. Priorytet zawsze był jednak taki sam – zapewniać klientom więcej niż oczekują, dbając o pozyskiwanie dobrych dostawców i najlepszy serwis.
Odwaga, pasja i zaangażowanie

Przez te kilka lat sporo się u nas zmieniło. Senetic to nie tylko nowe twarze czy rynki, ale i wnętrza!
Pierwsze lata upłynęły pod znakiem intensywnego rozwoju i nauki. Była partyzantka, ale była też pasja, bez której trudno byłoby osiągnąć obecne wyniki. Czas pracy był z gumy, a pracownicy, rozumiejąc cel i widząc, w jak krótkim czasie firma przeobraża się w poważnego gracza, wkładali w nią pełne zaangażowanie. Powiedzenie „czas to pieniądz” chyba nigdy nie było tak dosłowne, jak wtedy. Trzeba było działać szybko albo wcale. Polska, Wielka Brytania, Rumunia, Hiszpania, Bułgaria… Tempo było wysokie, ale nikt nie narzekał. Zamówień było coraz więcej, barier do pokonania również. Każdy dzień był nową lekcją. Coraz więcej rekrutacji, kolejne przetargi, pierwsze 100 milionów. To były intensywne lata, ale Senetic nadal ma apetyt na więcej. – W zeszłym roku przekroczyliśmy ten wynik ponad trzykrotnie i ciężko pracujemy, aby w tym roku osiągnąć 400 mln sprzedaży – podsumowuje Marcin Białożyt, prezes firmy.
Będzie o nas więcej!

Nie raz zapewnialiśmy, że oferujemy rozwiązania, z których sami korzystamy. To prawda!
To dopiero pierwszy z materiałów o naszych początkach i powodach, dla których warto świętować te 10 lat. Senetic to obecnie 27 oddziałów i 145 krajów, w których prowadzimy sprzedaż. Wkrótce opublikujemy kolejną część naszych wspomnień, podboju kolejnych rynków i związanych z tym anegdot. Aby poznać relację z pierwszej ręki i dowiedzieć się, jak w czasach kryzysu udało się osiągnąć ponad 100% wzrostu obrotów, zapraszamy do lektury wywiadu z naszym prezesem, który pojawi się na blogu już wkrótce!
Życzę co najmniej kolejnych 10 lat na rynku.