“Doświadczenie nauczyło mnie, że w technologii i biznesie raz na jakiś
czas wydarza się moment przełomowy. Wtedy trzeba rzucić wszystko
i iść do przodu tak szybko, jak to możliwe.”
Marcin Białożyt, CEO

W drodze na szczyt. Jak się robi globalny biznes na IT?

Początki Senetic

Ostatnia dekada miała ogromne znaczenie. Nikt nie wie o tym lepiej niż człowiek, który 10 lat temu zaczął tworzyć firmę istniejącą obecnie na 145 rynkach. Jak możliwe jest osiągnięcie globalnego sukcesu w tak krótkim czasie? Szczegóły w rozmowie z prezesem Marcinem Białożytem.

Senetic to przede wszystkim wiodący dostawca sprzętu IT i oprogramowania. Skąd pomysł na biznes?

Marcin Białożyt, CEO: Można powiedzieć, że firma narodziła się z pasji do IT. Jestem absolwentem Akademii Ekonomicznej, ale zawsze interesowałem się inżynierią IT, inspirowały mnie firmy z Doliny Krzemowej. Na początku zajmowałem się nieruchomościami, ale ta praca mnie nie cieszyła. Gdy nadszedł w moim życiu moment przełomowy, postanowiłem, że zajmę się tym, co mnie pasjonuje. Udało mi się pozyskać kilku zaufanych dostawców, postawiłem bardzo prostą stronę internetową zbudowaną na darmowym szablonie i zacząłem sprzedawać sprzęt renomowanych marek jako sklep internetowy GNC.pl. To były lata, gdy internet w Polsce zaczął gwałtownie przybierać na znaczeniu, rodził się e-commerce. Rynek wyglądał zupełnie inaczej niż teraz.

Na czym polegała różnica?

MB: W Polsce sprzęt klasy enterprise był dostępny jedynie u dostawców stacjonarnych. Firmy wychodziły z założenia, że aby go sprzedać trzeba spotkać się z każdym klientem i osobiście przekonać do rozwiązania. W tamtych czasach nie było dla nas właściwie konkurencji przy sprzedaży takich produktów online. Gdy ktoś znalazł interesującą ofertę, zadzwonił, dopytał, to właściwie nie było powodu, dla którego miałby u nas nie kupić. Transakcję finalizowało się nawet podczas jednej rozmowy telefonicznej. Dzisiaj konkurencja w tym segmencie jest dużo większa.

Jak wyglądały początki sprzedaży przez internet?

MB: Na początku zakup produktu bezpośrednio przez stronę nie był możliwy. Trzeba było wysłać zapytanie mailem lub zadzwonić. Nie mieliśmy też takich dużych stanów magazynowych, na miejscu były tylko najpopularniejsze produkty. W lokalu było tylko tyle miejsca, żeby przyjąć zamówiony towar, przepakować i wysłać dalej. Wiedziałem, że to była partyzantka, ale czułem wielki potencjał tej działalności, bo popyt często przekraczał nasze możliwości sprzedaży.

Na początku działał Pan sam. Skąd kapitał na inwestycję?

MB: Niezbędny kapitał zdobyłem, działając wcześniej na rynku nieruchomości. Wtedy nie trzeba było dużych nakładów, nie utrzymywaliśmy dużych magazynów, biznes szybko się rozwijał i marże były bardzo wysokie, nawet dwa, trzy razy większe niż teraz. Taki biznes jak nasz mogło rozkręcić wielu, oczywiście trzeba było mieć pomysł i działać szybko.

Kiedy w firmie zaczęły się pojawiać pierwsi pracownicy?

MB: Bardzo szybko, właściwie po kilku miesiącach. Wcześniej pomagały mi osoby z rodziny, ale w końcu stanąłem przed koniecznością zatrudnienia kogoś do pomocy. Nigdy w życiu nikogo nie rekrutowałem, ale gdy na rozmowę przyszedł Jacek, obecny dyrektor IT, i odpowiedział na wszystkie pytania, pomyślałem sobie, że rekrutacja wcale nie jest taka trudna. Potem pojawił się Marek, zarekomendowany przez Jacka, i zespół zaczął się powiększać.

Jak wyglądał typowy dzień w firmie tamtych czasów?

MB: Zespół pracował w nieregularnych godzinach, ponieważ niektórzy koledzy kończyli jeszcze studia dzienne. Czas pracy dzieliliśmy między odbieranie telefonów, odpisywanie na maile, wysyłanie ofert, przyjmowanie paczek, a nawet całych palet, które musieliśmy wnieść na plecach do firmy. Do tego wprowadzanie dokumentów do obiegu, księgowanie, na koniec dnia zamawianie produktów u dostawców, przygotowanie i przekazanie paczek do wysyłki. Każda osoba była jednocześnie zakupowcem, handlowcem, księgową i magazynierem, a w międzyczasie marketingowcem i programistą.

A kiedy GNC zmienił się w Senetic?

MB: Pewnego dnia w trakcie podróży na wakacje przyszła mi do głowy myśl: „Dlaczego robimy biznes tylko w Polsce?”. Z miejsca zadzwoniłem do kolegów, żeby kupili domeny globalne z nazwą GNC, ale okazało się, że nie jest to takie proste. W wielu krajach nazwa ta była już zajęta. Żeby stworzyć coś naprawdę wielkiego, musieliśmy mieć nazwę, która jest wolna w absolutnie wszystkich krajach świata, a do tego neutralna skojarzeniowo. Wymyśliłem Senetic i tak zostało.

Firma startowała w dobie globalnego kryzysu, w latach 2008-2009 r., a Seneticowi udawało się osiągnąć ponad 100% wzrostu obrotów. Jak to zrobiliście?

MB: Jednym z decydujących czynników była reklama w wyszukiwarkach. Dziś Google Ads to coś naturalnego, właściwie podstawa każdego biznesu, ale kiedy uruchamiałem naszą pierwszą stronę to była rewolucyjna metoda reklamy, prawdziwy przełom. Zanim uruchomiliśmy pierwszą kampanię online odbieraliśmy po kilka telefonów dziennie z zapytaniami, a gdy wróciłem ze szkolenia poświęconego reklamie online i zrobiliśmy reklamę według wskazań, następnego dnia zobaczyliśmy, że na stronę weszło ponad 100 osób. Wtedy poczuliśmy, że to jest to. Zresztą zasadniczy model działania nie zmienił się do dzisiaj, jest tylko bardziej zautomatyzowany i dotyczy większej liczby produktów. W zeszłym roku miałem przyjemność ponownie spotkać człowieka, który prowadził tamto przełomowe szkolenie. To fantastyczne móc spotkać kogoś, kto przed laty pomógł mi odmienić sposób działania naszej firmy i porozmawiać o tym jak teraz wygląda sprzedaż online.

Obecnie w portfolio firmowym Senetic figuruje kilkadziesiąt marek, zarówno sprzętu, jak i oprogramowania. Jak wybieraliście, w które marki warto inwestować i sprzedawać je online?

MB: Na początku oferowaliśmy rozwiązania Cisco i HP. Potem zaczęliśmy pozyskiwać innych dostawców, którzy oferowali szerszy zakres produktów, np. APC, Symantec i Adobe. Od początku liczyła się jakość: celowaliśmy w konkretną klasę produktów i dostawców. Cały czas zależało mi, aby dostarczać naszym klientom więcej niż od nas oczekują, dlatego kluczowe było pozyskanie dobrych dostawców, którzy oferują dużą dostępność produktów i najlepszy serwis.

W pierwszym roku Senetic osiągnął 800 tys. zł obrotu, a między 2 a 3 rokiem przeskoczył z 7 na 33 mln zł. Co spowodowało ten skok?

MB: Dołączenie do naszego portfolio produktów Microsoft. Gdy już zaczęliśmy oferować produkty tego producenta, otworzył się przed nami cały sektor publiczny. Nie było urzędu, ministerstwa czy miasta, które by u nas nie kupowało. To był czas ogromnego wzrostu, ale i wytężonej pracy. Nieraz zostawaliśmy po godzinach, żeby pomóc wszystkim klientom, którzy chcieli z nami współpracować.

Pamięta Pan jakieś konkretne trudności?

MB: Na pewno przetarg na licencje Microsoft dla pewnej jednostki wojskowej. Wydrukowaliśmy na kartce protokół przekazania, pojechałem na miejsce, a tu okazało się, że każda z 2 940 sztuk ma być dostarczona na osobnej płycie CD. Płyta musiała być należycie oklejona, a klucz wydrukowany na osobnej kartce, z moim osobistym podpisem. Całość zamówienia mieliśmy dostarczyć na następny dzień. Do firmy przyszły wtedy rodziny pracowników i znajomi, żeby pomóc nam w pracy. Siedliśmy przy wielkim stole i naklejaliśmy etykiety na płyty, a ja podpisywałem kartki do białego rana – i zdążyliśmy.

Jak wyglądały początki Senetica za granicą?

MB: Uruchamiając sklep internetowy i wspierając się reklamą w wyszukiwarkach można było bardzo szybko i łatwo uruchomić sklep internetowy w każdym kraju na świecie. I tak robiliśmy: siedzieliśmy w Katowicach i po kolei uruchamialiśmy sklepy w poszczególnych krajach. Oczywiście nie było tak łatwo, jak nam się pierwotnie wydawało, ponieważ samo uruchomienie sklepu nie wystarcza. Wejścia na pierwsze rynki zagraniczne robiliśmy bazując na własnych zasobach, np. konsultowaliśmy się ze znajomymi czy rodziną czy nazwa Senetic w danym języku nie kojarzy się negatywnie. Trzeba było tłumaczyć treści na różne języki, trzeba było mieć konsultantów, którzy znają języki obce. Rekrutacja tych osób była wyzwaniem: przychodzili filologowie, którym stawialiśmy zadanie sprzedaży.

Który kraj był pierwszy na liście zagranicznych podbojów?

MB: Pierwszym krajem, który próbowaliśmy podbić były Niemcy, ale wtedy ponieśliśmy porażkę. Z perspektywy czasu wiemy, że tamtejszy rynek jest bardzo konkurencyjny, zamknięty, z dużą ilością mocnych konkurentów. Pierwszy sukces za granicą odnieśliśmy w Wielkiej Brytanii. Rynek jest otwarty na nowych dostawców i duży, najłatwiej było dotrzeć, ponieważ większość z nas mówiła dobrze po angielsku, więc z komunikacją czy reklamą nie było problemu, nie wspominając o nadzorze nad treściami na stronie. Duży sukces odnieśliśmy w Rumunii, gdzie otworzyliśmy pierwszy fizyczny oddział firmy. W kilka miesięcy później ruszyły fizyczne oddziały w krajach zachodniej Europy: we Francji, we Włoszech czy w Hiszpanii.

Jakie były największe wyzwania związane z globalną ekspansją?

MB: Przede wszystkim komunikacja z klientem na rynku docelowym. Gdy weszliśmy na rynek hiszpański, telefony zaczęły się urywać, a my nie mieliśmy osoby, która mogłaby odpowiedzieć na pytania. Wiele razy zdarzyło się, że słysząc „¡Hola!” szybko odkładaliśmy słuchawkę. Dzisiaj mamy dobrze funkcjonujące oddziały zagraniczne i nieustannie dbamy, aby każdy telefon był odebrany, a klient obsłużony zgodnie z najwyższymi standardami. Wraz z globalnym rozwojem firmy pojawiły się też wyzwania związane z wartościami firmy. Gdy od jednego z kandydatów na zagranicznych menedżerów usłyszałem: „Z uczciwą osobą nie zrobisz biznesu”, zapaliła mi się czerwona lampka. Jeżeli ta firma ma nas przeżyć i być dużym, globalnym graczem, to musimy bazować na solidnych fundamentach. Pomimo tego, że ten kandydat zrobił na mnie duże wrażenie pod wieloma względami zdecydowaliśmy, że kluczowe są dla nas wartości, jakimi kierują się nasi pracownicy i ostatecznie odrzuciliśmy jego kandydaturę.

Pamięta Pan ten moment, gdy Senetic przekroczył 100 mln zł obrotu?

MB: O tak, i to bardzo dobrze [śmiech]. Jesienią 2012 zbliżaliśmy się do setki, ale jeszcze sporo brakowało. Zapowiedziałem pracownikom, że jeżeli do końca roku przeskoczymy 100 mln obrotu, to dostaną podwójną wypłatę. W Sylwestra brakowało jeszcze 2-3 mln. Wszyscy handlowcy pracowali pełną parą, co chwilę wszyscy spoglądali na licznik, żeby sprawdzić czy już przekroczył „magiczną”, 7-cyfrową wartość. O 16:30 polały się szampany i świętowaliśmy nasze pierwsze 100 mln. W zeszłym roku przekroczyliśmy ten wynik ponad trzykrotnie i ciężko pracujemy, aby w tym roku przekroczyć 400 mln sprzedaży.

Jakich decyzji biznesowych podjętych w ciągu minionych 10 lat najbardziej Pan żałuje? Czy zrobiłby Pan coś inaczej?

MB: Z zewnątrz może się wydawać, że nasza firma rozwinęła się szybko, natomiast można było to zrobić jeszcze szybciej, skupiając się nie tylko na Polsce, ale od razu wychodząc na wszystkie kraje Unii Europejskiej, a nawet dalej. Ograniczał nas nie tyle brak kapitału, co doświadczenia w ekspansji – wszystko budowaliśmy od zera, ucząc się na własnych błędach w momencie, gdy e-commerce w Polsce dopiero raczkował. Okazało się, że nasz potencjał jest większy, niż nasze ówczesne możliwości.

Co Pana zdaniem decyduje o powodzeniu w biznesie, nie tylko w kontekście Senetica?

MB: Doświadczenie nauczyło mnie, że raz na jakiś czas wydarza się moment przełomowy, w technologii lub biznesie, i wtedy trzeba rzucić wszystkie siły i iść do przodu tak szybko, jak się da. W 1975, gdy startowała Dolina Krzemowa, wszyscy dzisiejsi giganci IT doskonale to rozumieli. Gdyby Bill Gates nie zrezygnował z Harvardu i nie pracował po 16 godzin w początkowych latach Microsoftu, tej firmy dzisiaj mogłoby nie być, lub wyglądałaby zupełnie inaczej. Druga kwestia to pasja. Nie wyobrażam sobie, żebym mógł handlować czymś innym niż IT. Bez pasji można prowadzić firmę, ale jest bardzo ciężko, szczególnie na początku, gdy potrzebny jest intensywny wysiłek, praca właściwie non-stop i zdarzają się potknięcia. Pasja daje siłę i zaraża inne osoby. Jeżeli właściciel wykonuje swoją pracę z pasją i jest to jedna z głównych wartości w organizacji to wszyscy będą skupiali się na szukaniu rozwiązań i pokonywaniu coraz to nowych wyzwań.

Pierwszym przełomowym momentem Senetica był początek e-commerce w Polsce, a kiedy Pana zdaniem nastąpi drugi?

MB: Już nastąpił – wraz z pojawieniem się usług chmurowych. To wszystko, co zbudowali giganci tworząc sprzęt i oprogramowanie, które każdy instalował w swojej firmie czy domu niejako resetuje się na rzecz nowego paradygmatu. Owszem, rozwiązania lokalne są ważne, ale obecnie można zbudować firmę wyłącznie w oparciu o chmurę i szybko wyskalować biznes na cały świat. Moim zdaniem w Polsce i wielu krajach na świecie ten potencjał nie jest jeszcze w pełni rozwinięty. Widzę dużo możliwości, które jako Senetic staramy się wykorzystać.

Jakie wyzwania stoją przed firmą na następne kilka lat?

MB: Jesteśmy w punkcie przełomowym: firma przekracza powoli masę krytyczną, gdzie założyciel już nie jest w stanie zarażać pasją i mieć bezpośredniego kontaktu z każdym pracownikiem. Dzisiaj tę rolę przejmują liderzy, często w bardzo odległych geograficznie regionach. Definiujemy funkcjonujące w firmie wartości, aby kolejne pokolenia menedżerów miały jasny drogowskaz. Jeżeli za 200 lat Senetic będzie nadal istniał i będzie globalnym gigantem, to znaczy ze zrobiliśmy to dobrze.

Jakie ma Pan plany na najbliższą przyszłość?

MB: Nie mamy zamrożonych planów, raczej będziemy się dostosować do trendów rynkowych. W Europie jest jeszcze wiele do zrobienia, ale główne kierunki naszego rozwoju są poza Europą. Senetic posiada dzisiaj spółki w 27 krajach na 6 kontynentach i dobrze rozpoznawalną markę w branży IT w całej Europie, a niedługo, mam nadzieję, na całym świecie. Jeżeli chodzi o ofertę, chmura to kierunek strategiczny, ale być może będziemy szukać innej drogi w usługach, w specjalizacji. Jedno jest pewne: już teraz jesteśmy w stanie zapewnić globalną promocję rozwiązania IT, więc gdy nadejdzie następna przełomowa fala technologiczna, wierzę, że będziemy potrafili ją wykorzystać w 100%.

Historia firmy

2009/2010

Początki nie były proste – Senetic pojawił się na rynku w czasie ogólnoświatowego kryzysu gospodarczego. W Polsce internet dopiero się rozwijał, nie wszyscy słyszeli o branży e-commerce, nie było też takiej konkurencji jak teraz. Głównie te aspekty sprawiły, że rok 2009 był idealny, by rozpocząć działalność.
Pierwsi pracownicy pojawili się już po kilku miesiącach działalności firmy. Firma nabierała rozpędu a w głowie prezesa coraz częściej pojawiała się myśl czy nie warto spróbować też za granicą. I to właśnie ona dała początek globalnej ekspansji. W 2010 roku Senetic wystartował na rynku brytyjskim. To był początek niezwykłej przygody.

/

2011/2012

Dynamiczny rozwój spowodował, że firma musiała przenieść się do większego biurowca. Opuściliśmy małe biuro przy ulicy Wilimowskiego i przenieśliśmy się do aktualnej siedziby przy ulicy Kościuszki 227. Na naszym koncie pojawiły się pierwsze sukcesy: wygraliśmy przetarg na 10 mln zł na oprogramowanie dla ZUS, otrzymaliśmy certyfikat ISO 9001:2008 i pojawiliśmy się w rankingu największych polskich firm IT Computerworld TOP200.
Ostatniego dnia 2012 roku świętowaliśmy przekroczenie 100 mln zł obrotu. Nie mogliśmy sobie wymarzyć lepszego wejścia w kolejny.

/

2013/2014

Wiedzieliśmy, jaki jest cel. Wszyscy dążyli do tego, aby Senetic był znany w całej Europie. Zespół powiększał się z miesiąca na miesiąc, w pierwszym kwartale 2013 roku dołączył do nas 50 pracownik. Tempo pracy było naprawdę szybkie, ale nikt nie narzekał. Ten intensywny czas dał początek nowym spółkom. Powstały siedziby w Hiszpanii, Bułgarii, Rumunii, Francji, Niemczech oraz we Włoszech. Ze względu na dużą ilość paczek i wysyłek pojawiła się konieczność poszerzenia przestrzeni magazynowej. W połowie 2014 roku magazyn dysponował już ponad 1000m2. W kolejnych miesiącach osiągnęliśmy 8 miejsce w województwie śląskim i 61 w skali kraju w rankingu dynamicznie rozwijających się firm Gazele Biznesu. Wiedzieliśmy, że zmierzamy w dobrą stronę.

/

2015/2016

Na początku 2015 roku zdobyliśmy kolejną złotą kompetencję Microsoft w obszarze Small and Midmarket Cloud Solutions. Tytuł ten przyznawany jest partnerom o zaawansowanych kwalifikacjach. Podkreślono w ten sposób, że wiedza i umiejętności naszych specjalistów są na wysokim poziomie. Dobre relacje z producentami sprawiły, że otrzymaliśmy statusy partnerstwa od takich marek jak Dell, Jabra, Oracle, Veeam i VMware. Zostaliśmy także wyróżnieni europejskim znakiem jakości Trusted Shops. Priorytetem w codziennej pracy było założenie, aby zapewniać klientom więcej niż oczekują. Trzymaliśmy się tego, poszerzając portfolio o kolejnych producentów sprzętu IT.

/

2017/2018

Rozpoczęcie działalności na rynku amerykańskim to dla nas jedno z najbardziej przełomowych wydarzeń ostatniej dekady. Dzięki zdobytym doświadczeniom w naszym zasięgu pojawiła się Australia, Rosja i wiele innych państw. Rozszerzyliśmy obszar działań i wystartowaliśmy z projektem edukacyjnym Senetic Academy. Koniec 2018 roku przyniósł nam wymarzony sukces. W organizowanym przez Puls Biznesu konkursie zdobyliśmy tytuł Polska Firma Międzynarodowy Czempion w kategorii Eksporter. Stanęliśmy na podium obok tak znanych marek, jak Amica i CCC.

/

2019

W tym roku obchodzimy nasz największy sukces - dziesięciolecie firmy. Wszyscy ciężko pracowaliśmy, aby znaleźć się w miejscu, w którym dzisiaj jesteśmy. Przed nami wiele wyzwań, ale pasja i zaangażowanie sprawiają, że mamy silną motywację do działania. Myślimy globalnie. Możemy pochwalić się spółkami w 27 krajach na 6 kontynentach i rozpoznawalną marką w branży IT. Wiemy jak wygląda rozwój marki za granicą i chcemy korzystać z tej wiedzy na kolejnych rynkach.
Każdego dnia dbamy o to, aby nasi klienci byli zadowoleni ze współpracy z Senetic. Podobnie troszczymy się o wszystkich, którzy ją tworzą i codziennie realizują jej misję i wartości.

/

Wspomnienia pracowników

Employee
Employee
Employee
Employee
Employee

W Senetic pracuję od 2015 roku. Przeszłam ścieżkę od juniora przez seniora do managera ds. kluczowych klientów. Od początku uczestniczyłam w rozwoju naszego działu, który obecnie skupia 20 osób z różnych części świata. Jestem dumna, że wspólnie zdobyliśmy tytuł Partnera Roku Microsoft. Wspaniali ludzie, przyszłościowa branża, bardzo dobre produkty i międzynarodowe środowisko sprawiają, że bardzo lubię tu pracować.

Karolina — Strategic Cloud Customers Manager (Poland)

I joined Senetic 4 years ago as Country Manager for Iberia (Spain and Portugal), managing all sales and P&L of this affiliate, as well as handling training and personnel relations.

Javier — Country Manager (Spain)

For me, one of the best things about working in Senetic is that I get to work at home, with no micro-management. I am free to use whatever approach I think is appropriate in a given scenario, with room to cultivate my resourcefulness and creativity. I have been in the sales industry for more than a decade now, and this is the only company that has given me this kind of work satisfaction, making it a happy place to work.

Rizza — Microsoft Cloud Sales Specialist (Philippines)

For me, working at Senetic has been an unbelievable experience. The company helps creating a good work-life balance and offers various opportunities to grow. We are provided with lots of learning materials and incredible support that allows us to succeed at our job. I love gaining new knowledge, so this is the ultimate jackpot for me. At Senetic, I feel more like a partner than an employee.

Emmanuel — Business Development Manager (Nigeria)

W Senetic pracuję od 2012 roku. Zajmuję się analizą statystyk online i kampaniami PPC. Początkowo były to tylko reklamy Google Ads kierowane na Polskę i kilka krajów europejskich. Obecnie działania są prowadzone globalnie, na nieporównywalnie większą skalę. Wykorzystuję wiele systemów reklamowych, m.in. Microsoft Bing Ads, Yandex czy Sklik.

Artur — SEM Specialist (Poland)